-->

31 grudnia 2011

Saaba pamięci żałobny rapsod

Długo przyglądałem się sytuacji znanej i cenionej szwedzkiej marki Saab, mając po cichu nadzieję że pogłoski o jej śmierci są mocno przesadzone. Jednakże  wobec panującej na ten temat niepokojącej ciszy czuję się zmuszony napisać „co nieco” na ten temat.

To jest już koniec...

Niestety wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to koniec Saaba, jednego z najbardziej oryginalnych producentów samochodów jaki ostał się na rynku. Szkoda, bo choć żywot marki nie był zbyt długi – produkcją samochodów zajęto się dopiero na przełomie 1944/1945 roku, to dzięki konsekwentnie prowadzonej polityce produkcyjnej Szwedzi znaleźli swoją niszę. Gwoździem do trumny okazał się mariaż z amerykańskim koncernem General Motors, ale do tego punktu jeszcze dojdziemy. 



Oryginalny jak Saab

Być może wiele osób, które nie pasjonują się motoryzacją zastanawiają się na czym polegał fenomen Saabów, które nigdy nie stały się hitem sprzedaży. Szacunek do firmy polega raczej na stosowaniu charakterystycznych, niestandardowych rozwiązań, których próżno szukać w innych wozach.  Oto kilka przykładów:

  • Powszechnie wiadomo, iż to Forda T można było „nabyć w każdym kolorze, pod warunkiem, że będzie to kolor czarny”, lecz niewiele osób wie że podobnie było z pierwszymi Saabami – sprzedawano je w kolorze zielonym , gdyż w produkującej również samoloty firmie pozostały ogromne zapasy tej właśnie farby wykorzystywanej do malowania budowanych w czasie II wojny światowej samolotów.
  • Również za sprawą Saaba możemy cieszyć się dobrodziejstwem turbodoładowanych silników – to właśnie Szwedzi jako pierwsi zaczęli sprzedawać samochody z turbo.
  • W powszechnym mniemaniu synonimem samochodowego bezpieczeństwa jest Volvo i słusznie, ale nie należy zapominać, że Saaby nie odstawały od nich pod względem bezpieczeństwa, a nawet jako pierwszy koncern wprowadził pasy bezpieczeństwa do standardowego wyposażenia.
  • Ścisłe powiązania samochodów z Trollhättan z lotnictwem widoczne były również na innych płaszczyznach – Saab jako pierwszy producent rozpoczął testowanie swoich samochodów w tunelu aerodynamicznym, a także chętnie stosował funkcję „Night panel” dostępną również w samolotach, która polega na wyłączeniu na desce rozdzielczej wszelkich podświetleń za wyjątkiem prędkościomierza.
  • Last but not least – wyróżnikiem Saaba stała się montowana pomiędzy siedzeniami stacyjka, której umieszczenie firma tłumaczyła chęcią uniknięcia dość powszechnych obrażeń kolan w przypadku kolizji.
Saab Night Panel

Saab 92 - od niego wszystko się zaczęło...

Jakim więc cudem firma, która była tak oryginalna musiała ogłosić 19 grudnia 2011 roku bankructwo? Przyłożyło się do tego wiele wydarzeń, które zapoczątkowało przejęcie w 1989r. szwedzkiej firmy przez koncern General Motors.  W tym czasie koncern przygotowywał następcę kultowego dziś modelu 900, czyli tzw. krokodyla. Swoją drogą wóz ten zajmuje dość wysoką pozycję na mojej liście AKMM (Aut które muszę mieć). 

Saab 900, czyli słynny krokodyl

Amerykanie wierząc w moc globalizacji zamiast kolejnego bardzo innowacyjnego samochodu zaoferowali klientom nowego nieco przypudrowanego Opla Vectrę, który jak łatwo zgadnąć nie zyskał sobie popularności wśród fanów marki. Następcą nieudanego modelu stał się Saab 9-5 zaprezentowany w 1997 roku, który nadal dzielił wiele części z Oplem Vectrą lecz dzięki nadaniu mu bardziej szwedzkiego charakteru został zaakceptowany przez klientów.  Niestety kolejny z zaprezentowanych modeli, Saab 9-3 nie miał szans w rywalizacji z samochodami takimi jak Audi A6 czy też BMW 5, a amerykanie z GM stracili wiarę w firmę z Trollhättan i regularnie obcinali jej nakłady na inwestycję. 

Saab 9-5

Kryzys

Nawet ta niewesoła sytuacja nie stałą się takim problemem jak kryzys światowy z 2008 roku, który bardzo brutalnie obszedł się z amerykańskim koncernem. GM zwrócił się do rządu Szwedzkiego z prośbą o pomoc finansową w wysokości 5 miliardów koron, lecz wniosek ten spotkał się z odmową. Następnie przez niemal rok mogliśmy oglądać podchody Koenigsegga i Spykera, które starały się odkupić Saaba od amerykanów. Strony zrywały negocjacje, zmieniały zapisy umowy, by wreszcie 12 lutego 2010 roku firma z Trollhättan przeszła w ręce Spykera. Był to kolejny akt dramatu – pomimo że samochody holenderskiego producenta cieszą się moim szacunkiem, to firma ta cierpi na przerost ambicji. Spyker był najzupełniej w świecie zbyt biedny aby utrzymać Saaba, podobnie jak kilka lat wcześniej miało to miejsce z ambitnym planem startów w F1. Początkowo wydawało się że wszystko podążą w dobrym kierunku - za czasów współpracy z Holendrami firma przygotowała niezwykle ciekawy projekt samochodu koncepcyjnego Phoenix. Niestety brak kapitału dał się we znak i do sądu w Vaenersborgu wpłynął ostatecznie wniosek o bankructwo.  A pomyśleć że mogło być zupełnie inaczej – o nabycie Saaba starało się również chińskie konsorcjum, które ponoć dysponowało odpowiednimi środkami, lecz zgody na taką transakcję nie wydał koncern GM, nie chcąc dopuścić azjatów do swojego know-how. 

Saaby nie zawsze były stonowane - Saab Sonett V4


Światełko w tunelu?

Na dzień dzisiejszy jedyną pozytywną informacją jaka pojawiła się po tej strasznej nowinie jest fakt, iż chińskie przedsiębiorstwo Chiński Youngman Lotus odkupiło prawa do projektu Phoenix. Oczywiście są obawy, że azjaci na postawie tego jakże cudownego konceptu stworzą tandetny, masowy samochodzik, ale ja wierzę że będzie inaczej. Całą nadzieję pokładam w casusie Volvo, które pod chińskimi rządami również miało chylić się ku upadkowi, a tymczasem nowe modele nie odbiegają jakością od swoich poprzedników.





Samochód koncepcyjny Saab Phoenix
Saab Phoenix

Pomimo, że sytuacja nie wygląda dla Saaba dobrze, ja nadam chcę wierzyć że ten szwedzki Fenix odrodzi się z popiołów bankructwa. Wszak bez samochodów z Trollhättan świat motoryzacji jest znacznie uboższy…   

19 grudnia 2011

Restart

Shame on me!
Pomimo obiecujących zapowiedzi blog przez niemal miesiąc stoi w miejscu i czeka na lepsze dni. Wszystkich którzy myśleli, że podobnie jak nasz premier ograniczam się wyłącznie do hucznych zapowiedzi śpieszę z wyjaśnieniem - to wyłącznie złe dobrego (mam nadzieję) początki.

Ruszamy ponownie


Dlaczego tak myślę - blog stanął nie z powodu braku pomysłów, lecz z faktu braku czasu a także konieczności dopieszczenia jego wyglądu. Wiem, że nawet dziś nie jest pod tym względem idealnie, ale w porównaniu z pierwotną wersją progres jest znaczny. A chyba nikogo nie trzeba przekonywać, jak ważną rolę w dzisiejszym świecie odgrywa właściwe "opakowanie" - nawet w jakże bliskim nam świecie motoryzacji. To właśnie chęć podążania za aktualnymi trendami designu powoduje że każdy niemal model wcześniej lub później doczeka się faceliftingu, który zgodnie z nazwą ogranicza się zazwyczaj do zamontowania ładniejszych lamp i przestylizowania atrapy chłodnicy, podczas gdy mechanika pozostaje nieruszona.

Tak więc ogłaszam oficjalny restart bloga, a powtarzając za byłym premierem przypominam, że

"Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna" :-)


AutoMotoPasja to Jacky Ickx, inne blogi to reszta ;-)

18 listopada 2011

Ruszamy!

Ruszamy!!!

Stało się - pomimo faktu, iż przez długi czas byłem sceptycznie nastawiony do idei blogowania postanowiłem że nadszedł czas aby samemu spróbować swoich sił w tej kwestii. Dlaczego? Bo poza nielicznymi wyjątkami nie znalazłem w sieci bloga o motoryzacji który spełniałby moje wymagania. W ogromnej większości są to projekty wtórne - ich tworzenie polega na przepisywaniu prospektów reklamowych producentów samochodów. Z mojej strony mogę obiecać, iż takich wpisów na tym blogu nie uświadczycie.

Czego więc można oczekiwać po Auto Moto Pasji? Subiektywnych, często bardzo bezkompromisowych artykułów w których będę starał się odnaleźć w samochodach to co stanowi moim zdaniem ich clou - emocje. To bowiem umieszczona w nazwie blogu pasja towarzyszyła motoryzacji od początków jej istnienia, a nawet dziś są ludzie którzy są w stanie przeciwstawić się zapędom księgowych i stworzyć samochody z myślą o dostarczaniu emocji a nie zer na koncie.

Ojcami duchowymi tego bloga są osoby takie jak Jeremy Clarkson, Horacio Pagani, Tylik i Blogo - pasjonaci motoryzacji, którzy nie obawiają się publicznie wygłaszać swoich często niepochlebnych opinii. Mam nadzieję że na AMP kiedyś w niewielkim chociaż stopniu dorównam tym wielkim pasjonatom.

A tymczasem zapraszam do wspólnej podróży autostradami i bezdrożami krainy motoryzacji! Zapnijcie pasy bo ruszamy z kopyta!

 
Design by Free WordPress Themes | Bloggerized by Lasantha - Premium Blogger Themes | Skull Belt Buckles